Jakiś czas temu miałam okazję uszyć kilka maskotek.
Nie tylko dla córki.
Może nie są zbyt dopracowane, ale chyba nie o to mi chodziło. Raczej o przyjemność szycia dla kogoś. Ostatnio z powodu złego samopoczucia nie mam możliwości szyć i już powoli mi tego brakuje, mam nadzieję, że szybko to nadrobię.
Do poprzedniego posta mogłam jeszcze dorzucić te dwa zdjęcia:
Ja już widziałam takiego stworka pomarańczowego na żywo. Mój syn (Warszawa) ma taki prezent od koleżanki. Czy to tylko podobna maskotka?
OdpowiedzUsuńWidziała Pani oryginał. Jest tylko jedna taka maskotka :) Rozweselacz.
OdpowiedzUsuń