niedziela, 12 czerwca 2016

Przemyślenia.

Tak ostatnio coraz częściej zastanawiam się nad dwiema kwestiami... Pierwsza, to pieniądze, a druga zadowolenie z wykonanej prze ze mnie pracy.
Obie kwestie są dla mnie problemem. Po pierwsze nie potrafię kasować tyle ile powinnam. Nie umiem wycenić swojej pracy. Nie wiem ile sobie wycenić za daną rzecz, no i nie mam odwagi przyznać ile uważam za odpowiednie.
Zawsze zaniżam. Zawsze, mimo że czasami teoretycznie wiem, że powinnam więcej podać.
Przykład... miałam za jednym razem 9 koszul do wysloimowania - zazwyczaj za jedną liczę sobie 12 zł. Ja zażyczyłam sobie za to 50 zł, bo wydawało mi się, że ponad stówa, to o wiele za dużo... potem usłyszałam, że faktycznie mogłam zrobić jakiś rabat, ale to na zasadzie 10 zł na sztukę, a nie za połowę ceny...
Drugi problem jest bardziej emocjonalny. Jak coś uszyję, to zawsze łapię doła. Zawsze jestem rozczarowana sobą, niezadowolona efektem końcowym i najchętniej bym się wycofała. Dopiero w chwili gdy widzę reakcję klienta się uspokajam.
Moje niezadowolenie z siebie dochodzi chwilami do takiego momentu, że jestem w stanie usiąść i płakać po wykonanej pracy. No, żałosne.

Za kilka dni będę miała zdjęcia kolejnej sukienki, którą szyłam. Jakieś zdjęcie z odbioru tam niby mam, ale chciałabym opublikować ładne zdjęcie, jak dziewczyna będzie w odpowiednich bucikach, z dodatkami.



W nadchodzącym tygodniu powinnam zająć się zaległościami... a w kolejce mam jeszcze 4 sukienki i komplet poduszek na meble ogrodowe. Coraz więcej pracy :)