sobota, 9 stycznia 2016

Na reszcie jakiś dzień konstruktywnych działań.
Od rana jakaś taka naładowana jestem. Sprzątanie poszło raz dwa, i to jeszcze tak, że na koniec zadowolona byłam - a jeśli chodzi o efekty sprzątania, to rzadko się udaje.
Potem szybkie zakupy w sklepie z tkaninami (hurtownia zamknięta dziś była i zapłaciłam jakąś cenę z kosmosu za półtorej metra materiału!). Ugotowałam pyszny obiad - będzie jeszcze na jutro, w całym domu nadal pachnie pieczonymi warzywami i kurczakiem.
No a gdy już było po wszystkim to w ramach relaksu usiadłam do maszyny i uszyłam sukienkę na balik dla mojej małej.
Brakuje jeszcze tasiemki, ale i tak jestem zadowolona. :) Mała również, a muszę przyznać, że wymagająca z niej klientka. Usłyszałam nawet słowa pochwały od teściowej, a tego się zupełnie nie spodziewałam.


Przód sukienki będzie jeszcze z przodu skrócony i obszyty tasiemką, a tył jest podpinany.



Melka bardzo chciała być Elzą z "Krainy Lodu" 


Mam nadzieję, że chociaż trochę udało mi się nawiązać do tej postaci. :) 


Czas na książkę i sen :) 


2 komentarze:

  1. Cieszę się razem z Tobą, że był udany dzień. Aby te baterie były jak najdlużej naładowane.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) Jak na razie baterie trzymają :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń